Elef.Parparim Elef.Parparim
538
BLOG

Pojedynek ślepych kowbojów

Elef.Parparim Elef.Parparim Polityka Obserwuj notkę 2

Zaczęli ostro, od gospodarki. Obaj od początku silnie napięci. Lis poważny, skupiony, profesjonalny, z dobrze maskowanym grymasem pogardy, pogardy  ledwo słyszanej w głosie i sposobie zadawania pytań. Kaczyński z pozoru rozluźniony, pewny siebie, z lekceważacym, głupawym uśmieszkiem, nerwowo splecionymi dłońmi i ciężkim oddechem. Zaczęli strzelać ... pan zataja ... pan nie docenia ... Lis przygotowany jak rzadko kiedy, zawodowo zadaje pytania otwarte. Kaczyński się rozpędza, Lis go gasi klasycznymi, demotywującymi wstawkami, próbując ustawić interlokutora i zmusić go do błędu. Kaczyński wytrzymuje, nie daje się sprowadzić do parteru, zawęża wzrok a la Hofman i spokojnie przedstawia swoje racje. Zaczyna być nudnawo, Lis strzela za węgła, przypominając PiSowskie błędy z przeszłości, Kaczyński kwestionuje kompetencje dziennikarza. Lis wyciaga automat - brak  zdolności koalicyjnych. Prezes zbywa zarzuty jakimś populistycznym hasłem. Zaczyna się pyskówka. Dziennikarz zaczyna się irytować, prezes odpowiada płaskimi żartami i przytykami. Strzelają i nie trafiają, obydwaj skoncentrowani na mówieniu, a nie słuchaniu, obaj atakują. Publika bezmyślnie klaszcze za każdym razem, jak ich Jarek zaczyna atakować znaną wersję "postkomunizmu". Przypomina to charakterystyczny, monotonny śmiech z automatu dodawany do każdego dowcipu opowiadanego w drugorzędnych serialach. Lis upomina, bo mu się program zaczyna sypać. Coraz bardziej rozemocjonowany. Polityka zagraniczna. Robi się ostrzej. Kaczyński personalnie kontraatakuje ... jest pan nieśmiały ... pan już nas dzieli ... niech pan szuka symetrii, więcej pewności siebie! ... Wymiana połajanek zaczyna dominować. Pojawia się motyw kartofla. Coraz więcej bałaganu. Lisa ponosi profesjonalizm. Usztywnia się. Pytania zaczyna zadawać coraz szybciej. Nie czeka na odpowiedzi.  Kaczyński staje się coraz bardziej powierzchowny, pasywny. Bardziej zbywa niż wyjaśnia. Nie daje się trafić. Jego pewność siebie wyraźnie przeszkadza Lisowi. Próbuje się odszczekiwać, kontratakuje, ale też nie trafia. Zaczyna się chwytanie za słówka. Można odnieść wrażenie, że obydwaj rozmawiają nie ze sobą, tylko pomimo siebie. Kaczyński nie wytrzymuje tempa, jest już wyraźnie zmęczony. Popełnia charakterystyczne błędy, wchodzi w schemat ... ten pan ... powinien przeprosić ... atakują nas ... pewnie bym go zmiażdżył ... Sprawa kiboli, słowne gierki, że bandzior to nie przestępca. Prezes łapie drugi oddech. Coraz lepiej radzi sobie z atakami dziennikarza. Lis wymachuje kartką, robi okrągłe oczy, zdaje sobie sprawę z tego, że Kaczyński nie został przez niego obnażony i wypunktowany. Jeszcze obaj wchodzą w klincz, przekrzykują się z motywem stadionowego antysemityzmu w tle. Współpraca z prezydentem. Publika klaszcze, Kaczyński się wywija. Wspomina brak szacunku do zmarłego brata, wpadając tym samym w misterną pułapkę zastawioną przez szczwanego dziennikarza. Z monitoru wyskakuje głos Rydzyka i zarzut hipokryzji. Kaczyński wytrzymuje tę dziennikarską Wunderwaffe, chociaż daje się trafić, oskarżając prezydenta Komorowskiego o śmierć bliźniaka. To mogłoby uwieńczyć program, ale wcześniejsze tempo rozmowy zostawiło jeszcze kilka wolnych minut. Stąd z głupia frant wypytywanie o paprotki. Lis się obnaża i na zakończenie dostaje kulę, bo za bardzo nie orientuje się, która gdzie. To już było niepotrzebne, wręcz niesmaczne.

Podsumowując. Panowie dali żałosne widowisko, próbując się wzajemnie ustrzelić. Dwa wyraziste charaktery w bezpośrednim starciu nie pokazały nic ponad to, co dotychczas było o nich wiadomo. Lis próbował wpłynąć na emocje polityka. Kaczyński je okiełznał. Kilka razy się zdenerwował, ale utrzymał swoje wypowiedzi na poziomie racjonalnym. Ich rozmowa przypominała pojedynek wiatru z wodą, nie czuć było ani chemii między nimi, ani chęci współpracy. Nikt nie wygrał, nikt nie przegrał, typowe przedwyborcze starcie zakończone klinczem, które nie wnosi niczego nowego w polityczny folklor, chociaż zwolenników konkretnych opcji może utwierdzić w przekonaniu o słuszności własnego wyboru. Reszta niech będzie milczeniem ...

I am a Nasturtium What Flower Are You?  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka